Dobry Lekarz

Chciałem wyrazić opinię o dr Bożenie Kordos pracującej niegdyś w Przychodni KarMed we Wrocławiu ul. Bończyka, obecnie w Luxmed we Wrocławiu ul. Świdnicka 40 (budynek PDT).
O sobie powiem, że mam jaskrę i degenerację plamki żółtej.
Zawsze miała mnóstwo pacjentów, a dzięki Jej stosunkowi do chorych było ich coraz więcej. Dlatego czas oczekiwania na zapisanie się na kolejne badanie ciągle się wydłużał. ALE, w przypadku nagłej potrzeby, pacjent mógł liczyć na przyjęcie poza limitem. Piszę w czasie przeszłym, gdyż z mojej Przychodni przeszła do "konkurencji".
Umiała doskonale zorganizować sobie pracę, tak wewnątrz gabinetu jak i w poczekalni pacjentów.
Traktowała oczy każdego pacjenta poważnie. Badania przeprowadzała rzetelnie. Wszelkie badania wykonywała z automatu, sama, bez uwag typu,"a może jeszcze pan(i) to sprawdzi". Nie zostawiała ślepnącego człowieka samemu sobie. Wychodząc z badania, zawsze byłem usatysfakcjonowany, zaopatrzony i poinformowany jak mam z oczami postępować. Po prostu leczyła!. Nigdy, nawet nie odniosłem wrażenia, że o czymś zapomniała, że coś pominęła.
Jednym słowem bardzo żałuję, że odeszła. Ba!. Oboje z żoną byliśmy niemal źli. Jak to odeszła?. Dlaczego?. Jednak patrząc choćby tylko na dzisiejsze wyposażenie gabinetu dr Kordos i możliwość doskonalenia się rozumiem i nawet nie jestem zły.
Teraz wizyta u okulisty to dla mnie przykry moment. Dziś nie usłyszałem jeszcze, jak z moimi dolegliwościami mam "używać" oczu. Więc stosuję się do porad Pani dr Kordos, ale jak mówił Boy "człowiek od urodzenia po trochu parszywieje", a oczy też się zużywają i wymagają nowych przedsięwzięć zalecanych przez medycynę. Niestety, nie znam nowych osiągnieć. Przecież jestem pacjentem. Do tego jeszcze nie znalazłem Przychodni, która wzięła by mnie pod opiekę nawet na jedną z moich dolegliwości. Do tego wszędzie terminy tragiczne, a ceny prywatnych podejść przy długofalowym leczeniu, niedostępne. Trzeba się powoli przyzwyczajać do tego "parszywienia", a w konsekwencji do ślepoty.